Ośrodek Postulatorski Chrystusowców
Czcigodny Sługa Boży kard. August Hlond

Czcigodny Sługa Boży kard. August Hlond

(1881-1948)
kardynał; w latach 1926-1948;
Prymas Polski
Założyciel Towarzystwa Chrystusowego; salezjanin

Wspomnienia - artykuły

Zwycięstwo Prymasa Hlonda

Tomasz Korczyński


Polski Naród i Kościół katolicki mogą mieć powody do chluby i dumy. Polska ziemia wydała wielkich synów, naszych bohaterów, których czcimy, ale też naśladujemy w życiu prywatnym i społecznym. Oto wciąż przeżywamy radość z kanonizacji św. Jana Pawła II. Osoba Ojca Świętego nieodłącznie kojarzy nam się z takimi herosami jak Prymas Tysiąclecia ks. kard. Stefan Wyszyński, Prymas ks. kard. August Hlond, ks. kard. Adam Sapieha czy ks. kard. Aleksander Kakowski, mężowie stanu, patrioci, ludzie, którzy torowali drogę Papieżowi Polakowi, o czym wielokrotnie św. Jan Paweł II z wdzięcznością wspominał.

Wśród nich wspaniałą inspiracją dla katolików świeckich, a także dla Polaków w ogóle jest ks. kard. August Hlond, gdyż „my, Polacy, powinniśmy zawsze pamiętać, że religia katolicka jest nierozerwalnie złączona z uczuciem miłości dla naszej Ojczyzny”.

Walka z bolszewizmem

Prymas August Hlond odszedł do Domu Ojca w okresie bardzo trudnym dla Polski, a jednocześnie w jakiś sposób profetyczny. Zmarł 22 października 1948 roku – tego samego dnia, niemal o tej samej godzinie, równo trzydzieści lat później odbyła się inauguracja pontyfikatu św. Jana Pawła II. Na łożu śmierci umierający Prymas wypowiedział proroctwo: „Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Maryi”. Czas odejścia ks. kard. Hlonda to okres stalinowskiej zagłady, „prezydent” (z nadania Moskwy) Bolesław Bierut rozpoczynał oficjalną wojnę z Kościołem, o czym jeszcze przed śmiercią zdążył wspomnieć ks. kard. Hlond, w sierpniu 1948 roku, kiedy mówił o walce państwa Bożego (civitas Dei) z państwem diabła (civitas diaboli), a także że nadchodzą czasy męczeństwa dla kapłanów, z którego okresu musimy jako Kościół wyjść zwycięsko, bo to nam gwarantuje sam Chrystus swoim Słowem.

W 1945 roku komuniści zerwali konkordat zawarty między II Rzeczpospolitą a Watykanem, rozpoczęła się brutalna inwigilacja środowiska katolickiego, próba wpływania na obsadę stanowisk w placówkach kościelnych. Niezrażony przeciwnościami Prymas Polski wytrwał na swoim odcinku do końca. Ostrzegał Polaków przed bolszewicką wichurą nadchodzącą ze Wschodu, zagrożeniami ordynarnego liberalizmu z Zachodu, który poprzez macki masonerii, ateistów, liberałów różnej maści chce rozedrzeć na strzępy rodzinę, wiarę w Boga i Kościół.

Ksiądz kardynał Hlond jako Prymas Polski (1926-1948) umocnił autorytet tego urzędu, przede wszystkim na poziomie moralnym i społecznym, budząc miłość i wdzięczność Narodu Polskiego w Polsce i na emigracji. Jego mądrość, pobożność, cześć dla Najświętszej Maryi Panny, odwaga i miłość dla ubogich, wykluczonych i prześladowanych powodowały, że cieszył się wielkim autorytetem w Narodzie, a także wśród polskich polityków. Do tego stopnia, że po wybuchu II wojny światowej, w połowie września 1939 roku rząd zaproponował mu objęcie urzędu prezydenta, a kiedy propozycję odrzucił, stanowisko premiera, które także odrzucił. Ten wielki człowiek żył, tak jak pisał i mówił. W jego głębokim przekonaniu rolą Kościoła nie jest „robienie polityki”, Kościół hierarchiczny nie jest i nie może być zakładnikiem jakiejkolwiek partii politycznej – czy to lewicowej, czy prawicowej, co nie znaczy, że nie ma mieć silnego i mocnego wpływu na życie publiczne i polityczne.

Błogosławieni ubodzy

Majestatyczny, dostojny, sprawiający wrażenie magnata w rzeczywistości pochodził z ubogiej, wielodzietnej rodziny robotniczej (miał jedenaścioro rodzeństwa). Ojciec Jan, dróżnik kolejowy z Górnego Śląska, pomimo prześladowania przez władze Prus wszczepił dzieciom w serce i umysły miłość do Polski, ojczystego języka i jej historii oraz do Kościoła (czterech synów zostało kapłanami). Niezwykle uzdolniony August, mając 10 lat, skończył wszystkie klasy i nauczyciel zachęcił jego ojca, aby wysłał go do gimnazjum do Mysłowic. Kiedy po skończonej pierwszej klasie (codziennie szedł 6 km pieszo do szkoły) otrzymał bardzo dobre świadectwo i z dumą powrócił do domu, pokazując je swojemu ojcu, Jan po przeczytaniu ocen ze zdumieniem zapytał: „A historii Polski was nie uczyli? Nic o Polsce nie mówili?”. Syn odpowiedział, że nie, wówczas ojciec stwierdza: „To już, mój chłopcze, więcej tam nie pójdziesz”.

W dokumentach czytamy dalej: „Młody August w płacz i prosi ojca, żeby pozwolił mu iść znów dalej do szkoły. Ojciec był stanowczy. W lipcu p. Hlond przeczytał w gazecie kościelnej, że młody książę Czartoryski zmarł jako kapłan salezjanin w Turynie i cały swój majątek zostawił na kształcenie polskich chłopców. Woła Augusta i starszego brata Ignacego i pyta: ’Chłopcy, chcecie jechać do Włoch?’, i podaje im gazetę. Po przeczytaniu jednomyślnie zgodzili się. P. Hlond ucieszył się i powiedział: ’Przynajmniej tam dowiecie się czegoś o Polsce’”. Decyzja ta miała decydujący wpływ na dalsze losy Augusta. Spowodowała nie tylko, że został doktorem filozofii i teologii, poznał siedem języków, ale także zdecydował się zostać kapłanem, wstępując do salezjanów.

Był człowiekiem ciepłym, serdecznym i skromnym, do końca żyjącym w ascetycznych warunkach egzystencjalnych, o co jego współpracownicy mieli zawsze żal, bo Prymas odmawiał sobie nawet namiastek luksusu, a wszystkie „zbędne” pieniądze rozdawał ubogim. Będąc już biskupem diecezji katowickiej, upomniał siostry zakonne, że kawa to zbytek i lepiej zaoszczędzone na niej pieniądze przekazać potrzebującym. Do tego nieustannie pracował, powołał w Katowicach kurię, kapitułę i sąd biskupi, nabył teren pod katowicką katedrę i seminarium duchowne, założył diecezjalny sekretariat Caritas, apelował do księży, żeby żyli ubogo i pracowicie.

W czasie przymusowej emigracji także żył w spartańskich warunkach, zazwyczaj na uboczu, w miejscach klasztornych i zakonnych (m.in. w Lourdes i opactwie Hautecombe), gdzie modlił się i pracował, czekając na koniec wojny. Tuż przed jej zakończeniem został aresztowany we Francji przez gestapo i przewieziony do Westfalii. Namawiany do współpracy z okupantem odpowiedział, że lepiej, żeby go od razu powieszono, w ten sposób odda przynajmniej hołd zniewolonej Polsce i zaświadczy o swej miłości do umęczonych rodaków. Oswobodzony z więzienia przez Amerykanów po zakończeniu wojny natychmiast udał się do Watykanu, a stamtąd ruszył z misją odbudowy zrujnowanego Kościoła w Polsce. To on po zerwaniu konkordatu był faktycznym legatem papieskim w naszym kraju, jako pierwszy połączył swoją osobą archidiecezję gnieźnieńską i warszawską.

Zagrożenia dla Polski i Kościoła

Prymas miał dobrze rozpoznane niebezpieczeństwa współczesnej cywilizacji. Jego diagnoza i zalecenia przetrwały próbę czasu. Sekciarski laicyzm zachodni, wschodni komunizm oraz współczesne neopogaństwo, przed którymi przestrzegał, nadal dokonują demontażu praw Bożych na rzecz ludzkich, niosąc szczególne spustoszenie w zbiorowym życiu, odbierając rodzicom prawo do wychowywania dzieci w zgodzie z własnym sumieniem, prowadząc do dezintegracji rodziny, wykorzeniając z serc i umysłów młodych Boga, szerząc bluźnierstwa, wulgarność, pornografię, złe obyczaje. Uzdrowienie w takiej sytuacji może dać tylko zdrowa nauka społeczna Kościoła, która zawsze stoi na straży człowieka, jego dobra, chroni najsłabszych, ubogich, wykluczonych, strzeże dzieci i rodziny przed deprawacją, uczy miłości do Ojczyzny i Narodu. Chrześcijańskie nakazy są bezsprzecznym wymogiem dla pokoju i sprawiedliwości, tylko wtedy, gdy rządzący będą się nimi kierować w życiu publicznym, ustrojowym, zaś herezje areligijnego państwa zastąpią porządkiem, który odda należne miejsce i cześć Stwórcy, państwo i Naród mają przyszłość, ostoją się przed kataklizmami wywołanymi zgubnymi myślami i filozofami społeczno-państwowymi. Wszyscy są tutaj odpowiedzialni, politycy, obywatele, naukowcy, artyści, dziennikarze. Polska ma w tym swój szczególny udział.

Duch Polski i Polaków jest katolicki. Powrót do tego źródła jest stałym wezwaniem i zadaniem. W 1927 roku w Gnieźnie Prymas Hlond powiedział ważne słowa, które powinny być wpisane na stałe w polskie serca: „Nie wystarczy powiedzieć: jestem dobrym Polakiem, a przy tym być głuchym na odgłos dzwonów kościelnych; nie wystarczy powiedzieć: kocham swój kraj, a przy tym patrzeć okiem obojętnym na ten wspaniały przybytek Boży. Kto kraj swój kocha prawdziwie, ten łączy w swym sercu te dwa wzniosłe ideały: Bóg i Ojczyzna. Historia nasza wskazuje nam najwyraźniej, że cała kultura polska jest przepojona ścisłą łącznością tych ideałów”.

O wielkości człowieka wiary świadczy także moment odchodzenia na spotkanie z Bogiem. Z relacji bezpośrednich świadków wiemy, że Sługa Boży odchodził w pokoju i z radością. Tuż przed śmiercią powiedział, że „trzeba śmierć pogodnie przyjmować. Ona jest przejściem do lepszego życia”. Bardzo brakuje tego Pasterza, który walecznym słowem, zachęcając do walki z bezbożnictwem, zgorszeniem, światem antywartości, nadawał kierunek Kościołowi w Polsce. Dziś w konfrontacji z neobolszewizmem widzimy konieczność powrotu do myśli wielkiego Polaka, ks. kard. Augusta Hlonda, Prymasa Polski. 


Cytat za: Nasz Dziennik

Drukuj cofnij odsłon: 4114 aktualizowano: 2014-11-22 20:11 Do góry

projektowanie stron www szczecin, design, strony dla parafii

OŚRODEK POSTULATORSKI TOWARZYSTWA CHRYSTUSOWEGO

ul. Panny Marii 4, 60-962 Poznań, tel. (61) 64 72 100, 2024 © Wszelkie Prawa Zastrzeżone