Z listu do O. Ignacego Posadzego, Przełożonego Generalnego Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców.

Rzym, 6 VII 1938.

Przewielebny i Kochany Księże Przełożony!

Dziękuję za list z Jasnej Góry. Cieszę się, że grono moich kapłanów odprawia tam ośmiodniowe rekolekcje pod doświadczonym kierownictwem J.E. Ks. Biskupa Wetmańskiego.

Dzisiaj opuszczam Rzym, który zawsze wywiera na mnie potężne wrażenie jako powszechny ośrodek wiary i rządów kościelnych. Stąd płynie nieustannie fala posłannictw, które w bliskich i dalekich krajach realizują ludzie owiani duchem apostolstwa i ofiary. Tu cały świat czerpie wskazania i rozkazy, które zamieniają się w błogosławieństwa i cuda twórczości, gdy się je wypełnia w duchu nadprzyrodzonej karności kościelnej. I coraz widoczniejsze jest dla mnie, że bez ducha ofiary i bez karności nadprzyrodzonej nic wielkiego w Kościele ani powstać ani utrzymać się nie może. Tak jest w życiu Kościoła całego, tak jest w życiu zakonów.

I dlatego, nim z mych wędrownych oczu zniknie przejmująca do głębi zjawa kopuły nad grobem św Piotra, zasyłam Wam serdeczne słowa zachęty, byście się mocno i bohatersko gruntowali w duchu ofiary i karności zakonnej. Miłość własna, posłuszeństwo połowiczne, krytykowanie zarządzeń przełożonego - to słabość, upadek, rozstrój, linia odbiegająca od wielkości ewangelicznej. Wielkość boża urzeczywistnić się może w człowieku i w jego życiu po opanowaniu miłości własnej, po podporządkowaniu wszystkiego planom Opatrzności. Tą jasną, twardą nauką stoją wielkie dzieje chrześcijaństwa, nią stoją przez wieki zakony i boże dzieła. Postarajcie się, by duchem ofiary i karnością zakonną stało w pokorze i Wasze Towarzystwo dziś i zawsze, i wszędzie.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam i wszystkim bardzo serdecznie błogosławię. Sanctificamini adhuc!


Druk: Daj mi dusze, s. 173.

odsłon: 4285 aktualizowano: 2012-02-23 19:45 Do góry