W sprawie pomocy dla Seminarium Duchownego w Gnieźnie.

Gniezno, 31 X 1947.

Wiadomo Wam, czcigodni Bracia Kapłani i ukochani Katolicy, że nasza Archidiecezja Prymasowska w czasie najazdu hitlerowskiego poniosła bardzo ciężkie straty przez męczeńską śmierć wielu księży. Zapanował tu brak kapłanów, jakiego dzieje nie pamiętają. Napełnia mnie to głęboką troską o życie religijne, które w tych zwrotnych czasach wymaga raczej wzmożonej działalności Kościoła. Tej wysoce niepomyślnej sytuacji nie odmieni nic innego, jak wychowanie nowych zastępów kapłańskich.

Z radością i uznaniem podnoszę, że Seminarium Arcybiskupie w Gnieźnie w ostatnich dwóch latach osiągnęło niespodziewane wyniki, przygotowując do święceń dziesiątki kandydatów, którym wojna była przerwała studia kapłańskie. Nie skąpi nam też Boski Pasterz Dobry powołań, których liczba stale się podnosi. Na nowy rok seminaryjny przyjąłem przeszło dwudziestu alumnów. Ogólna liczba naszych seminarzystów dochodzi do setki. Więcej niż połowa pobiera nauki teologiczne w dopiero co odbudowanym Seminarium Arcybiskupim poznańskim, a dwa pierwsze roczniki odbywają studia filozoficzne w gnieźnieńskim Seminarium. Wczesną wiosną roku przyszłego kilkunastu kleryków ostatniego kursu otrzyma święcenia kapłańskie i stanie wśród Was do pracy pasterskiej. - Dokładam wszelkich starań, by duchowe i naukowe przygotowanie naszych przyszłych kapłanów odpowiadało dzisiejszym potrzebom dusz i Kościoła.

Nie potrzebuję chyba dowodzić, że utrzymanie i kształcenie setki alumnów połączone jest z olbrzymimi wydatkami. Znacie trudne warunki życia i ceny towarów. Doświadczacie na sobie aż zbyt dotkliwie brzemienia drożyzny. Nie zdziwicie się, że preliminarz rozchodów seminaryjnych na bieżący rok szkolny obliczony jest na miliony. Trzecią część wymaganej sumy pokryją opłaty alumnów, dochody z majątku seminaryjnego i przypadkowe wpływy z innych źródeł. Reszta atoli musi być wyrównana z ofiar Wielebnego Duchowieństwa i drogich Wiernych.

Stąd ta moja pasterska odezwa o składki na Seminarium Arcybiskupie. Chodzi mi z jednej strony o to, by ofiary na ten wspólny cel były rozłożone sprawiedliwie czyli równomiernie na wszystkie parafie, a z drugiej strony muszę ubiegać się o to, by zbiórka pokryła rzeczywiste potrzeby seminaryjne w tej mierze, w której nie mogą być zaspokojone z innych źródeł. Stanie się to wtedy, jeżeli ze wszystkich parafii wpłyną na ten cel ofiary wynoszące co najmniej 7 złotych od duszy. I o to serdecznie proszę zarówno Wielebnych Braci Kapłanów, jak i wszystkich Kochanych Katolików. Sprawa jest ważna i pilna.

Parafie wiejskie mogą w części lub w całości uiścić swój datek w naturaliach, licząc je po cenach miejscowych. Zbiórki naturaliów należy atoli organizować zaraz, najpóźniej zaś w styczniu.

Korzystam bardzo chętnie z tej sposobności, by Wielebnemu Duchowieństwu i Drogim Wiernym serdecznie podziękować za hojną pomoc udzieloną Seminarium Arcybiskupiemu w ubiegłych dwóch latach. Były to zbiórki imponujące, chociaż bardzo nierówne. Umożliwiły zreorganizowanie się i przetrwanie tej arcyważnej instytucji kościelnej. Sądziliśmy wtedy, że to okres najgorszy i że bieżący rok seminaryjny będzie znacznie lżejszy. Dopiero niespodziewane podskoczenie cen od ubiegłej wiosny i liche zbiory zbożowe przekonały nas, że rozpoczęty rok szkolny będzie jeszcze trudniejszy do przetrzymania. Wydołamy atoli z pomocą Bożą. Ufnie zlecam tę istotną dla życia kościelnego sprawę zapobiegliwemu św. Józefowi oraz niezawodnej wierności mojego Wielebnego Duchowieństwa i ogółu drogich Wiernych.

Nie żebym (dla siebie) szukał datku, ale szukam owocu wiary, który by się pomnażał na dobro wasze (Fil 4,14).


Druk: Kard. August Hlond, W służbie Boga i Ojczyzny. Wybór pism i przemówień 1922-1948,
red. S. Kosiński, Warszawa 1988
, s. 235-236.

odsłon: 4309 aktualizowano: 2012-03-13 14:17 Do góry