46. List okrężny

Być optymistą.


 

Carissimi!

W Wielki Piątek Apostołowie stali nad grobem wszystkich swoich nadziei. Wszelkie marzenia o Królestwie Mesjańskim prysły jak bańka mydlana. Nastała dla nich sytuacja bez wyjścia. Podobne chwile przeżywa niejeden chrześcijanin, a zwłaszcza niejeden duszpasterz.

Boskie słowo

Pan Jezus przewidując takie chwile, wypowiedział te słowa: „Jam jest, nie bójcie się - nolite timere" (Łk 24,36). Boskie słowa! Jedne z najpiękniejszych t okresu wielkanocnego. Spośród wszystkich najbardziej pocieszające.

Ufność-optymizm to jedno z najszlachetniejszych uczuć serca ludzkiego. One wspierają człowieka w trudnych przedsięwzięciach, są bodźcem do nieustawania w pracy i w walce. Wszak w Bogu pokładamy całą nadzieję. Jego wszechmoc wspierająca to potężne gwarancje naszej ufności.

Chrystus nawołuje

Chrystus czyni cuda dla tych, którzy Mu ufają. Dowodem tego jest zachowanie się Chrystusa wobec setnika albo wobec owego paralityka, który kazał się opuścić przez dach, byle tylko dostać się do Zbawiciela. Dowodem tego są ślepi z Jerycha albo niewiasta kananejska, która trzykrotnie odtrącona, ponawia swą prośbę i otrzymuje, o co prosi.

„Jeśli Bóg z nami, kto przeciwko nam" (Rz 8,31). Chrystus zwyciężył świat i szatana. Ten sam Chrystus Zwycięzca żyje w nas i udziela nam swej Boskiej pomocy.

Chrystus daje nawet słowo honoru, że nie zawiedzie naszej ufności. „Zaprawdę powiadam wam, jeśli o co prosić będziecie Ojca w imię moje, da wam" (J 16,23). W tym tkwi tajemnica naszej bezgranicznej ufności w Boga.

Zdwojona energia

Ufność-optymizm zwiększają naszą energię. Budzą zapał i gorliwość. Napełniają serce odwagą. Pozwalają osiągnąć upragniony cel. Gdzie nie ma ufności, tam rodzi się zniechęcenie. Bez ufności nie ma zwycięstwa.

„Będziecie mi świadkami w Jeruzalem i w Judei, i w Samarii, i aż na krańce ziemi" (Dz 1,8). Zadanie olbrzymie. By temu zadaniu sprostać, Apostołowie musieli być ożywieni duchem bezgranicznego optymizmu. Radość i ufność uskrzydlały ich kroki, dodając im nadludzkich sił.

Tak jest i po dziś dzień. Czyżby powstał Niepokalanów, chluba polskiego katolicyzmu, gdyby O. M. Kolbe był pesymistą? Nie zabrakło mu zaiste trudności i przeszkód. Przy tym o. Kolbe, mówiąc po ludzku, nie był człowiekiem zdatnym do spełnienia wielkich zadań. Jego wątła i schorowana postać budziła raczej politowanie. Ale o. Kolbe powiedział sobie: „Człowiek raz tylko żyje. Powinien coś zdziałać dla chwały Bożej. Niepokalana tego chce. Z Jej pomocą pokonam wszystkie trudności". Tak powstaje Niepokalanów polski, tak powstaje Niepokalanów japoński. Ożywiony tym optymizmem o. Kolbe jest przekonany, że dla Chrystusa i Niepokalanej zdobędzie cały świat.

W duszpasterstwie

Pesymizm jest śmiertelnym wrogiem wszelkiej akcji duszpasterskiej. Nigdy nie wolno narzekać na ciężkie czasy. Raczej dziękować Bogu, że pozwolił nam działać w tych przełomowych chwilach - „in tempore tribulationis". Chrystus przyrzekł przecież być z nami aż do skończenia świata. Duszpasterzowi stoją też przed oczyma słowa Apostoła. „Przeto, mili bracia, bądźcie stateczni a niewzruszeni; obfitujcie w ro­bocie Pańskiej zawsze, wiedząc, że praca wasza nie jest próżna w Panu" (1 Kor 15,58).

Duszpasterz nie zniechęca się niepowodzeniem lub zawodem. Wie dobrze, że Bóg patrzy nie na zewnętrzne efekty, lecz na nasze wysiłki i dobrą wolę. „Deus affectum non effectum respicit!

Chrystus przewidywał trudności. Dlatego też wzywa Apostołów do ufności: „Na świecie ucisk mieć będziecie, lecz ufajcie, jam zwyciężył świat" (J 16,33).

Może nie będzie nam dane oglądać owoców naszej pracy. Pan Jezus powiedział przecież przy studni Jakubowej: „Inny jest, który sieje, a inny jest, który żnie" (J 4,37). Może dopiero przyszła generacja kapłanów będzie zbierała owoce naszego poświęcenia. W grobowcach faraonów znaleziono ziarnko pszenicy. Złożone do ziemi i poddane działaniu promieni słonecznych, po trzech tysiącach lat zakiełkowało i wydało owoc. Podobnie dzieje się z ziarnkiem pszenicznym, które rzuca ręka apostolska. Żadne z tych ziaren nie straci siły swojej „Wyda owoc czasu swego".

Promieniować optymizmem

Mamy apostołować nie tylko słowem ale i przykładem. „Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby widzieli uczynki wasze dobre i chwalili Ojca, który jest w niebiesiech" (Mt 5,16).

Przeżywamy kryzys autorytetu kapłaństwa. Ludzie pragną w nas widzieć urzeczywistnienie nauki Chrystusowej. Bądźmy więc i w czynie wyznawcami Ewangelii radości i ufności. Bądźmy optymistami! Smutne i ponure twarze mężów apostolskich nigdy nie będą chlubą Kościoła katolickiego.

Jeśli więc nas trwożą intrygi czy zawiść ludzka, przypomnijmy sobie, co mówił św. Wincenty a Paulo do swoich: „Chociażby świat cały powstał, by nas zgubić, to tylko się stanie, co się spodoba Bogu, w którym położyliśmy całą nadzieję naszą". Jeśli to będą cierpienia fizyczne lub moralne, uważajmy je za błogosławieństwo Boże przeznaczone na to, byśmy za cenę przejściowych bólów zdobyli Królestwo Niebieskie.

Usposobienia radosne i słoneczne, mają siłę atrakcyjną, dodają otuchy i podnoszą na duchu wątpiących. Pamiętajmy o tym.

Jak zdobyć optymizm?

Trzeba prowadzić życie wewnętrzne. „Królestwo Boże w was jest". Trzeba mieć ducha wiary.

„Pokój wam! - Pax vobis!" Żyjmy tym pokojem, jaki Pan Jezus nam ofiaruje w święto Zmartwychwstania. Niech więc w najtajniejszych głębinach duszy naszej wzniesie się „civitas pacis" - miasto pokoju, którego żadna burza nie zamąci, żadna napaść nie przerazi. „Naprzód sam siebie zachowaj w pokoju, a wtedy będziesz mógł drugich uspokajać" (Nasi. II. 3,1).

Innym warunkiem zdobycia optymizmu i bezgranicznej ufności w Bogu, to odrywanie się od doczesności i bezustanne zwracanie myśli i pragnień ku niebu. Miejmy często w pamięci słowa św. Pawła, odmawiane w officium wielkanocnym: „Jeśli razem z Chrystusem powstaliście z martwych szukajcie tego, co w górze, gdzie jest Chrystus siedzący po prawicy Boga. Zdążajcie do tego, co w górze, a nie do tego, co na ziemi" (Kol 3,1).

Optymizm Założyciela

Nasz Założyciel był zawsze ożywiony duchem ufności i bezgranicznego optymizmu. Zawsze pogodny i uśmiechnięty powtarzał nam często, że przeszkody Pan Bóg stawia po to, by je ludzie usuwali, a przez to zdobywali sobie zasługi. Z optymizmem patrzył w przyszłość. „Przez trud, boleść, upokorzenie, krew i świętość Kościoła idziemy ku jednemu z największych triumfów Chrystusa".

Oczywiście, że optymizm jego oparty był na głębokiej wierze i ufności. Tego ducha radości i optymizmu tchnął on w nasze szeregi, wskazując równocześnie, skąd czerpać optymizm i owo „radosne poświęcenie sił" w pracy apostolskiej:

„Słabi i grzeszni jesteśmy. Ufamy jednak łasce Bożej. Pokładamy ufność w Tym, który nas tu powołał i w którym wszystko możemy. Do ufności pobudza nas nasza Niebieska Pani, która nas tu sprowadziła, a której opiece polecamy wszystkie dni naszego życia zakonnego" (obrzęd profesji).

Chrystus Zmartwychwstały niech pogłębi i ożywi naszą ufność i nasz optymizm chrześcijański. Radujmy się z Jego triumfu nad złem. Wszak triumf Jego jest źródłem naszej ufności. Ufamy, że z Jego pomocą „dobry bój stoczymy i biegu dokonamy". Ufamy, że kiedyś z Nim ukażemy się w chwale zmartwychwstania.

„Gdy się Chrystus, życie wasze okaże, tedy i wy z Nim w chwale się okażecie" (Kol 3,4).

Z serdecznym pozdrowieniem i błogosławieństwem

(-) ks. I. Posadzy TChr
Poznań, dnia 1 kwietnia 1950 r.


Druk: LO III, s. 29-32.

odsłon: 5927 aktualizowano: 2012-01-30 16:14 Do góry