bp Marian Przykucki

Homilia żałobna w archikatedrze poznańskiej.


 

[...] Ewangelia przed chwilą odczytana przypomniała nam śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Dobrze się stało, że ten opis wchłonęliśmy na nowo do naszej świadomości. Przeżywamy bowiem Rok Jubileuszu Odkupienia. Wgłębiamy się w tajemnicę najbardziej centralną naszej świętej wiary. Całe życie Kościoła - jak mówi Ojciec Święty - zanurzone jest w Odkupieniu, oddycha Odkupieniem.

Odkupienie jest przekazywane człowiekowi przez Kościół, który jest Ciałem Chrystusa i "powszechnym sakramentem zbawienia". Cała zaś działalność Kościoła naznaczona jest mocą Chrystusowego Odkupieniu. Moc Chrystusowego Odkupienia czyni duchowo silnymi wszystkich biskupów i kapłanów dobrej woli w szerzeniu Królestwa Bożego. Nakaz Pański: "Idąc tedy na cały świat nauczajcie wszystkie narody... Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata" - zawiera w sobie obecność Chrystusa, a więc Jego moc odkupieńczą, dzięki której posługiwanie sług Pańskich Ołtarzy staje się skuteczne i owocne.

I. O. Posadzy czerpał z mocy Odkupienia

Z tej mocy Odkupienia czerpał śp. ks. Generał Ignacy Posadzy, Współzałożyciel Rodziny Zakonnej Księży Chrystusowców, Założyciel Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla, zasłużony Apostoł Chrystusa, człowiek o szlachetnym sercu i wielkim rozmachu apostolskim. Otaczamy dziś jego trumnę, kryjącą doczesne szczątki zasłużonego kapłana. I otaczamy ją z miłością, wdzięcznością, a wielu z ogromnym oddaniem i przywiązaniem. Życie i działalność Ojca Ignacego to wspaniały owoc, który dojrzał na drzewie Odkupienia, a dziś wraz z jego duszą wpada w ręce dobrego Ojca Niebieskiego. W tym przekazywaniu jego duszy, bogatej w zasługi Odkupienia, my wszyscy nabożnie uczestniczymy. Arcybiskup Metropolita Poznański, my biskupi, kapłani, klerycy, lud wierny, a szczególnie żałobą okryte Zgromadzenie Księży Chrystusowców i Sióstr Misjonarek. Modląc się za jego duszę i polecając ją Bogu, dziękujemy mu za to, że dał taką moc, płynącą z Odkupienia, swemu słudze Ignacemu, dzięki której umiejętnie współpracując z łaską, dokonał wiele dla dobra Kościoła i narodu polskiego, roztaczając opiekę nad liczną rzeszą wychodźstwa polskiego. W tym żałobnym dziękczynieniu uczestniczy dziś cały Kościół w Polsce z Prymasem na czele, uczestniczą Polacy. Emigranci rozsiani po całym świecie.

II. Osobiste wspomnienie

Proszę mi wybaczyć, że podzielę się dzisiaj kilkoma osobistymi wspomnieniami, zanim popróbuję ukazać syntezę jego życia.

Z Ojcem Ignacym Posadzym zetknąłem się po raz pierwszy poprzez jego książkę "Drogą Pielgrzymów". Jest to pierwsza książka, którą w całości przeczytałem w moim dzieciństwie. Urzekła mnie ciekawa treść tej książki, ale jeszcze bardziej jej autor. Poznałem go wiele lat później, gdy wstąpiłem po wojnie do Seminarium, gdy słuchałem jego konferencji ascetycznych, wygłaszanych na dniach skupienia dla kapłanów Poznania, gdy nawiedzaliśmy Seminarium Zagraniczne. Bezpośredni kontakt został nawiązany w roku 1954, gdy zostałem kapelanem ks. abpa Walentego Dymka. Kontakt ten trwał przez lat trzydzieści. Ostatnio odwiedziłem go w Puszczykowie kilka miesięcy temu. Wymęczony chorobą, pozostał zawsze sobą. Siła ducha zwyciężyła słabość.

Wspominam ten kontakt ze wzruszeniem. Był on bardzo serdeczny, dla mnie budujący. Z każdego spotkania wychodziłem radośniejszy, duchowo podbudowany, ze szczerą wizją kapłaństwa, z lepszym umiłowaniem swoich obowiązków. Miał szczególną zdolność podbudowywania duchowego i umacniania w łasce powołania. Urzekał dobrocią, życzliwością, uprzejmością. Mogę powiedzieć, że podejście jego do drugiego człowieka jest potwierdzeniem słów współczesnej pieśni religijnej: "Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego". Wielu znajdowało Boga żywego, względnie przybliżało się do Niego, gdy zetknęło się z dobrocią i miłością Ojca Ignacego!

III. Współzałożyciel Zgromadzenia Księży Chrystusowców

Dnia 10 czerwca 1931 roku Kongregacja Spraw Zakonnych, na wyraźne polecenie Ojca Świętego Piusa XI, wyraża zgodę na utworzenie Zgromadzenia Księży Chrystusowców. Kardynał Hlond zaczyna niezwłocznie działać. Z datą 5 września wysyła do Kurii Poznańskiej następujące pismo: "Donoszę, że ks. Ignacy Posadzy opuścił z dniem 1 września 1931 roku szkolnictwo i otrzymał ode mnie trzytygodniowy urlop dla poratowania zdrowia nadwyrężonego uciążliwą podróżą inspekcyjną po Ameryce Południowej. Po urlopie i rekolekcjach ks. Posadzy stawi się do mojej dyspozycji celem organizowania Seminarium Zagranicznego".

Po dziesięciu latach pracy duszpasterskiej w archidiecezji, na końcu jako nauczyciel religii, zostaje powołany do organizowania nowego zgromadzenia i seminarium zagranicznego.

Kardynał Hlond zdawał sobie sprawę z konieczności zajęcia się emigracją.

Z narodów europejskich trzy narody wyróżniają się największą liczbą emigrantów: Niemcy - 25 milionów, Włosi - 20 milionów, Polacy - 10 milionów. Różne były i są powody emigracji. Nie o to nam w tej chwili chodzi. Faktem było jednak w okresie międzywojennym niezaprzeczalnym, że nad emigracją trzeba było roztoczyć duchową opiekę, aby ratować religijność i polskość.

Nie powiodły się próby wcześniejszych rozwiązań. Na kardynała Hlonda nalegał Ojciec Święty Pius XI, aby założył zgromadzenie, które opiekowałoby się polską emigracją. Ciekawa jest rozmowa na ten temat Kardynała Hlonda z Ojcem Świętym. Ojciec Święty pyta: "Czy Eminencja założył zgromadzenie zakonne dla polskich emigrantów?" Kardynał Hlond odpowiada: "Nie wolno tworzyć nowego zgromadzenia zakonnego bez wyraźnego znaku z nieba. A takiego znaku dotychczas nie mam". Ojciec Święty mówił: "A jeżeli papież rozkaże, czy to będzie wystarczający znak z nieba?". Kardynał Hlond mówi: "Proszę Waszej Świątobliwości, w tej chwili rozumiem wszystko. To znak z nieba! To wola Boża".

W ten znak z nieba włączony był pryncipialnie śp. Ojciec Posadzy. Stał się organem wykonawczym tworzącego się dzieła, rzucił fundamenty pod nowe Zgromadzenie, czuwał nad jego wzrostem duchowym i organizacyjnym, ratował w czasie ostatniej wojny, gdy młoda roślinka złamana została podmuchem pożogi wojennej, przyczynił się do rozkwitu zgromadzenia w okresie powojennym, uzyskał zgromadzeniu nowe zadania na Ziemiach Odzyskanych, do końca życia był dla tego zgromadzenia duchową podporą.

Przez wiele kadencji był Generałem Zgromadzenia. Czując jednak zbliżającą się starość, zrezygnował z przewodnictwa, ale jako Współzałożyciel pozostał duszą Zgromadzenia i tę rolę będzie spełniał dalej, może skuteczniej i intensywniej, z wysokiego Nieba, wypraszając potrzebne łaski dla placówek rozsianych po całym świecie, dla Chrystusowców, dla Wychodźstwa Polskiego.

Z tą samą wiarą i przekonaniem przystąpił do założenia Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla, znajdując u ówczesnego arcybiskupa poznańskiego Antoniego Baraniaka pełne zrozumienie i poparcie. Ojciec Posadzy widział potrzebę polskiej siostry na wychodźstwie, widział ją w szkołach, przy łożu chorego, w kościołach i w salkach katechetycznych. Stąd - mimo początkowych trudności - realizował plan. Do końca życia opiekował się nowopowstającym zgromadzeniem, które dziś rozwija już szeroko swoją działalność.

IV. Próba syntezy życia

Ojciec Święty Jan Paweł II w nadesłanym telegramie dał pełną ocenę życia Ojca Posadzego. Znał dobrze osobę i dzieło. Stąd tak urzekające słowa uznania. Wszyscy dobrze wiemy, że Ojciec Posadzy był tym, który tchnął ducha w to Zgromadzenie. Wiele z jego osobowości ono przyjęło, utrwaliło się w regule zakonnej, odbiło się w działalności. Słowa Chrystusa Pana: "Po owocach poznacie ich" mają tu swoje zastosowanie. Wdzięczni jesteśmy Bogu, że Jego łaska i osobisty ofiarny wysiłek Ojca Ignacego sprawiły, że był dobrym, szlachetnym drzewem i jako dobre drzewo dobre rodził owoce.

Sądzę, że nie będzie przesady, gdy chcąc scharakteryzować Ojca Posadzego, posłużę się słowami zaczerpniętymi z Księgi Malachiasza: "Wierność wobec prawa była na jego ustach, a niegodziwości nie znaleziono na jego wargach. W pokoju i prawości postępował ze Mną i wielu odciągał od grzechu" (Mal 2, 7-8).

Słowa te powiedział Bóg oceniając wierność sługi swego Lewiego i zawarte przymierze z Bogiem - przymierze życia i pokoju. Do tych słów nie chciałbym nic dodać. One wystarczają dla scharakteryzowania bogatej osobowości O. Posadzego, Współzałożyciela Zgromadzenia Księży Chrystusowców i Założyciela Sióstr Misjonarek.

Dziękujmy jedynie Bogu za to drzewo, które przyniosło dobre owoce, za to, że jego siła witalna jest tak wielka, iż zapewnia rodzenie dobrych owoców przez jego synów duchowych w daleką przyszłość. Tym samym moc Odkupienia, przez posługę Współzałożyciela i jego duchowych synów dociera do naszych Rodaków aż po krańce ziemi!

V. Ceniony przez Prymasów i Biskupów

Zmarły Ojciec Posadzy miał wielki szacunek dla władzy kościelnej. W zamian za to cieszył się ze strony Księży Prymasów i Biskupów powszechnym uznaniem. Wypada mi tu wspomnieć obok wielkich ostatnich Prymasów, arcybiskupa Dymka i abpa Baraniaka, a wśród wielu biskupów także mojego poprzednika biskupa Kazimierza Kowalskiego, który uważał śp. Zmarłego za swego przyjaciela.

Może warto, tu przytoczyć słowa, które z okazji 25-lecia kapłaństwa, dnia 19 lutego 1946 roku, wpisał Kard. Hlond w księdze pamiątkowej: "Żeś pasterskie tęsknoty rozpostarł szeroko, jak plemienne tułactwo, żeś synom swoim wykuwał serca zdolne ogarnąć najdalszą niedolę Narodu wwijam Ci w srebrny wieniec kapłański purpurowy zadzierg wdzięczności i prymasowskiego uznania. W świecie nowych posłannictw polskich niech Twą zakonną gromadkę prowadzi na pokorny apostolski trud i na ofiarę całopalenia Królowa Wszechświata o Niepokalanym Sercu, o ramieniu wszechmocnym - która ściera bunt i pychę, a budowniczym i bohaterom Królestwa Bożego otwiera skarby łask. Ten, który oznajmił wam tajemnicę woli swojej, niech was błogosławi wszelkim błogosławieństwem duchowych darów niebieskich w Chrystusie".

25 lat później, z okazji 50-lecia kapłaństwa, mówił z tego miejsca Stefan Kard. Wyszyński, Prymas Polski: "Dziękujemy Bogu nie tylko my, zebrani tutaj na Ostrowiu Tumskim, dziękują nie tylko ci, którzy Cię znają, ale wszyscy Rodacy rozproszeni na globie, wszyscy, którym służą Twoi współbracia z Towarzystwa Chrystusowego. Wielka rzesza Rodaków naszego globu jest tutaj duchem obecna. Przywołajmy ją, aby w naszym "Te Deum" brała żywy udział, aby uczciła wraz z Tobą, Drogi nasz Jubilacie Chrystusa Odwiecznego Arcykapłana".

Dziś nie "Te Deum" radosne śpiewamy, ale żałobne "Requiem". Przywołajmy - za głosem Kardynała Wyszyńskiego - i na ten moment całą polską Emigrację, aby duchem uczestniczyła w pogrzebie Opiekuna emigracji, który na polecenie dwóch Prymasów Polska ratował przez swoich duchowych synów religijność i polskość Wśród naszego wychodźstwa i za łaską Bożą skondensował siły duchowe, wystarczające dla dalekiej przyszłości.

VI. Wnioski praktyczne

Jest życzeniem Kościoła - gdy sławimy wielkich mężów, gdy uczestniczymy w ich pogrzebach - abyśmy z zasłyszanych pouczeń wyciągnęli wnioski dla naszego codziennego życia.

Bogate w wydarzenia życie Ojca Ignacego dostarcza nam, a szczególnie chrystusowcom, wiele motywów dla ubogacenia naszego duchowego życia. Wydaje mi się, że w jego życiu wybija się na pierwszy plan przedziwny zmysł Boży, przejawiający się w umiłowaniu Kościoła, w trosce o człowieka i w szerzeniu dobra.

W naszej rzeczywistości, nam kapłanom i naszym wiernym, potrzeba dziś zmysłu Bożego, by wśród zmienności tego świata i przeciwstawnych opinii wybierać zawsze to, co szlachetne, co dobre, co służy dobru Kościoła i prawdziwemu pożytkowi Narodu. Trzeba nam na dzisiejsze ponure czasy pogody ducha Ojca Ignacego i jego silnego optymizmu. Przy takim nastawieniu może człowiek znieść wiele przeciwności i konstruktywnie budować przyszłość!

Zakończenie

Wracam do wydarzenia kalwaryjskiego, opromienionego chwałą zmartwychwstania. Odchodzący Ojciec Ignacy Posadzy może powiedzieć słowa umierającego Zbawiciela: "Wykonało się". Spełniłem, jak umiałem, wolę Bożą, polecenia moich Mistrzów - kard. Hlonda i kard. Wyszyńskiego. Teraz Ojcze Niebieski, w ręce Twoje oddaję ducha mego.

My zaś, otaczający Twoją trumnę, dziękujemy Bogu, że łaski Odkupienia tak Cię, przy Twojej współpracy, uformowały. Zbudowani przykładem Twojego życia wypowiadamy pogrzebowe życzenia Kościoła: "Żyj w pokoju", a światłość wiekuista niechaj Ci świeci na wieki. Amen.


Druk: "Informator Towarzystwa Chrystusowego" 2-3(1984), s. 11-16;
także: "Msza Święta" 7-8(1984), s. 157-161.

odsłon: 5972 aktualizowano: 2012-01-14 15:51 Do góry